Zapanowała moda na zwracanie orderów Prezydentowi. Ciekawostka taka. Jak wyjaśnia Seweryn Blumsztajn w Gazecie Wyborczej, zwraca – bo Prezydent powiedział coś, co mu się nie spodobało. Podobno Prezydent „zniesławił wysiłek całego pokolenia…” a także „znieważył dorobek, historię i symbole opozycji demokratycznej i Solidarności”. Jeżeli to prawda, Prezydent wręczając medale właśnie ludziom opozycji i Solidarności, chciał ich dotknąć i urazić. Sprawa jest zagadkowa. Po co wręczał jak znieważał, po co odznaczał jak zniesławiał…?
Może jednak nie o całe pokolenie tu chodzi, nie o całą opozycję, nie o wszystkich ludzi Solidarności? Przecież olbrzymia większość odznaczonych przyjęła odznaczenia bez wahania. Chyba, że uznamy, iż jedynym symbolem całego pokolenia, opozycji i Solidarności jest pan Blumsztajn, a cała reszta to jakiś niegodny docenienia tłumek. Trzeba mieć niezłe samopoczucie, żeby tak się przejmować swoją rolą. Na usprawiedliwienie należy zauważyć, że nie jedyny to mężczyzna, który uważa się za głównego bojownika. W związku z tym powinien sam decydować kto mu będzie wręczać jakie nagrody.
Nie odmawiajmy nikomu prawa do dumy, jeżeli przyłożył rękę do zwycięstwa Solidarności, do odzyskania niepodległości. Ale to co się w wolnej Polsce z niektórymi kombatantami porobiło, jest sprawą szczególną. O nich właśnie wspomniał Prezydent.O specyficznej grupie, która dzielnie walczyła w podziemiu, lecz po 89 r dzielnie połączyła się z komunistyczną nomenklaturą, by czerpać profity z transformacji. Wydawało się to oczywiste od lat, bo tak po prostu było. Było tak, że w buncie Solidarności łączyły się różne nurty, ideologie i motywacje, które w wolnej Polsce rozeszły się w swoje strony. Jedna z grup bardziej niż o niepodległości marzyła o przyłączeniu się do ówczesnej władzy. Chcieli porozumienia z Jaruzelskim, Kiszczakiem, Urbanem. To im się w latach 90-tych udało. Może poza jednym – Jaruzelski, Kiszczak, Urban nie zdążyli wręczyć im orderów. Teraz jest problem…
Jan Pietrzak