Jednego tylko dnia w dwóch dużych gazetach można było przeczytać w jaki sposób sprytni złodzieje wyciągają forsę z puli przeznaczonej na nasze zdrowie. Dziennik opisuje nieuczciwych lekarzy i aptekarzy wyłudzających miliony na fałszywe recepty. Gazeta ujawnia, jak ustawiano przetargi w okulistycznej kliniceProf. Gierkowej. Nie są to jakieś wyrafinowane pomysły. Raczej proste i znane sztuczki, łatwe do ujawnienia jeżeli tylko ktoś doci ekliwy zechce zagłębić się w lekturę finansowych papierów.
Na czym to polega, że ludzie z pozycją społeczną i pewnie nie biedni, decydują się na udział w oszukańczym procederze? Polega na społecznym przyzwoleniu. Na tym, że uznana pani profesor nie wstydzi się patronować złodziejstwu, że szanowani, dobrze sytuow ani profesjonaliści nie widzą nic zdrożnego w ewidentnym przekr ęcie, że to uchodzi, że nie jest napiętnowane przez środowisko, ws półpracowników, korporację zawodową, wreszcie – rodzinę…
Proszę mnie nie posądzać o naiwność. Naturalnie, jak świat światem we wszystkich warstwach i sferach, od społecznych nizin do szczytów high life,u istnieje pokusa nieuczciwego zarobku. Tu anegdotka – pyta zięć bogatego teścia, jak można dojść do dużych pieniędzy. Bogacz mówi – powiem ci prawdę, uczciwie to trwa na jdłużej. No, właśnie, każdy chciałby wzbogacić się gwałtownie. Ale nie da się tu ominąć podstawowego dylematu: czy robi to uczciw ie, czy nieuczciwie. Od tego zależy nie tylko czyjś prywatny los, ale również jakość życia całego społeczeństwa. Wzorce, moda, głośne przypadki, narzucają pewien ogólnie obowiązujący styl…
Powrót od komunizmu do świata normalnych wartości to mi ał być między innymi powrót do elementarnej uczciwości. Nieste ty, kilkanaście lat naszej transformacji da się sprowadzić w grun cie rzeczy do historii korupcji, wyłudzeń, przekrętów, afer, naduż yć, i tym podobnych przypadków, łącznie z najbardziej brutalny mi metodami gangsterskimi. Pierwotna akumulacja kapitału nie dokonała się, mówiąc w uproszczeniu, w białych rękawiczkach. Najbardziej przykre jednak są przypadki , jak te wymienio ne na wstępie, kiedy cyniczni ludzie wyciągają pieniądze ze strefy ubóstwa. Cała tzw służba zdrowia to jedna wielka bieda, worek bez dna, jedno wielkie utrapienie… Jak utrzymać placówki, jak godziwie wynagrodzić biały personel, a przede wszystkim jak rat ować życie i zdrowie za nędzne środki, nie przystające do potrz eb? Kiedy jedni starają się jakoś ogarnąć tę biedę, inni z tej biedy potrafią wykroić sobie niezły kawałek tortu, czy też ukręcić swoje lody, jak mówiła niegdysiejsza posłanka Beata S. Powstaje wraże nie, że po dwóch latach nerwów, spowodowanych antykorupcyjną fobią poprzedniego rządu, amatorzy przekrętów poczuli się bezp eczniej i zaczynają odrabiać zaległości… Obym się mylił.
Jan Pietrzak